poniedziałek, 18 marca 2013

Nasze WWR i problem przedszkolny

Tak na szybko, bo dopiero zasiadłam, od rana biegam.

No więc mamy WWR, hip hip hura. :)
W szkole specjalnej w Gliwicach.
Po miłej i konkretnej rozmowie z panią dyrektor Dorotą Tarczyńską i załatwieniu formalności w UM z jej strony, miałam dziś kolejną miłą rozmowę, z panią Asią. Pani Asia jest olinofrenopedagogiem, ma I stopień specjalizacji z SI i jest przesympatyczna. :)

Stoję sobie na korytarzu i czekam... aż tu  nagle idzie sobie z przeciwka sympatyczna, młoda kobieta. Na trasie staje jej uczeń, niepełnosprawny, mniej więcej 10 letni chłopak i krzycząc: "pani Asiu, to jest moja siostra" pokazuje na idącą z nim dziewczynę, jednocześnie wyciągając rękę do pani Asi.
Pani Asia wyciąga swoją rękę i przybija z uczniem "piątkę". :D
Padłam. :)

Pani weszła do gabinetu, po czym wyszła mówiąc: "to chyba pani na mnie czeka, to zapraszam".
Już wtedy ją lubiłam, ale po 40min rozmowy zapałałam do niej prawdziwą miłością. :D
Nie da się jej nie lubić, po prostu.
Daniel też będzie ją uwielbiał. Już to wiem.

Tak oto zaczynamy przygodę z WWR w szkole. Będziemy mieli tam zajęcia na sali SI, na sali doświadczania świata oraz zajęcia z panią Asią jako olinofreno na sali powiedzmy - klasowej.
Powiedzmy, bo to mała salka, gdzie pani Asia realizuje lekcje z uczniami niepełnosprawnymi umysłowo w stopniu umiarkowanym w grupach 4-5osobowych. Jest więc kameralnie i dużo różnych pomocy, takich pasujących do wieku Daniela się tam znajduje. /Zakładam, że dobranych do stopnia niepełnosprawności uczniów, bo przedszkola tam niema, ale nadadzą się świetnie./

Spotkania raz w tygodniu, po godzinie niestety, ale tak działa WWR, popołudniami.
Tyle wieści z ostatniej chwili.

***

A z przedszkolem dalej walczę.
Mam opinię psychologa i neurologopedy, by mała grupa, by szukać raczej przedszkole zwykłe, dobrze gdyby prywatne, z dużą liczbą różnorodnych zajęć itd.
No i szukam.
Młody ma ten problem, że w dużej grupie 25osobowej, w zwykłym przedszkolu może się wycofać.
W grupie integracyjnej będzie takim dzieckiem "środka". Ani do specjalnej opieki, ani zdrowy.
Może to nie być dla niego za dobre.
Oczywiście papiery w miejskim integracyjnym są i tam zostaną, ale próbujemy dostać się gdzieś indziej, prywatnie.
O ile uda nam się pogodzić obawy dyrektorów tych placówek z tym co mówi nasze orzeczenie o kształceniu specjalnym.
Przy okazji próbuję też je skorygować, bo jest dla nas mało korzystne, z racji tego, że wszystko co tam mamy do zrealizowania już robimy, gdzieś indziej.

Na razie jednak rozbijamy łeb w Urzędzie Miasta, który  nie wie czy na spektrum jest subwencja jak na autyzm. :D
Przysięgam z ręką na sercu. Nie wiedzą. :) Mają dwie pule, autystyczną i nie, i nie wiedzą, która idzie na nas. Jutro będzie to rozstrzygał radca prawny.
Paść można ze śmiechu... ale fakt jest jaki jest i nie przeskoczę tego. Czekam na opinię prawnika, któremu do znajomości spektrum dalej, niż mnie do Miss Świata i mam nadzieję, że nie przekombinuje, bo będę musiała ja wydać na innego, a potem się odwołać od decyzji.

Kciuki więc nadal mile widziane. :*

Aha, jak macie jakieś materiały, które by nam mogły pomóc w decyzji radcy, to bardzo proszę na maila.
Pozdrawiam poniedziałkowo!

poniedziałek, 11 marca 2013

Takie tam rozkminki bieżące

Deszcz. Zima. Cztery stopnie na plusie i pada. Wiatr. Wredny ranek.
A tu trzeba na SI.
Plan był  ambitny, w baku echo, więc pieszo... Ale aura nie pozwoliła.

Takie dni jak ten skutecznie wybijają mi z głowy pomysł udania się ze zgłoszeniem do przedszkola na Sienkiewicza. :( Oj, skutecznie.
A jeszcze dotarło do mnie, że na naszej trasie przebiegać będzie DTŚka. W sumie to nawet nie wiadomo czy na trasie, czy raczej na trasie, która byłaby krótsza, gdyby w ogóle była. Jest jednak szansa, że gdy powstanie DTŚ to jej zwyczajnie nie będzie. A wtedy ilość km niebezpiecznie się wydłuża, a dojazd robi się coraz trudniejszy...

Inna rzecz, że nasze SI sprawia młodemu wyraźną przyjemność, a Ciocia Agnieszka została już zaakceptowana do końca i bezsprzecznie, do tego stopnia, że dziś z zajęć wyszli "na barana", tzn. Ciocia patatajowała, a młody siedział jej na plecach, po czym obwieścił, że nie schodzi w moje ręce. :D
Chwilę potem Ciocia dostała niedźwiedzi uścisk.
No no no...
Aż mi przykro, że w maju ta impreza się skończy. :(

Załatwiam SI gdzie indziej. Tzn. będę załatwiać, gdy pani dyrektor onego miejsca zechce mieć chwilę czasu wtedy, gdy ja go mam, bo na razie się rozmijamy.

***

W Zdążyć z Pomocą schody.
Mają inne dziecko o takich samych danych. Dwuimienne co prawda, ale orzekli, że ludzie zapominają o drugim imieniu, więc dodanie Danielowi drugiej pozycji nie rozwiązuje sprawy.
Zapytałam co z numerem, a pani odrzekła, że ludzie się mylą i musi być opcja dojścia po innych danych do tego, o jakie dziecko chodzi.
Chwała im za to, że próbują w ogóle dojść, ale... nie pasuje mi to nijak.
Młody tam będzie funkcjonował jako:
Daniel Sobczyk Gliwice

:/
Już chciałam spytać co wtedy, gdy ktoś przekazując np. 1% podatku zapomni o tym hasełku trzecim, ale... i tak nie widzę innego wyjścia, więc jest dupiato.

Teraz kolejne dwa, trzy tygodnie z nadawaniem numeru.
Potem napiszę jakie mamy dane do 1% podatku w Zdążyć. Może ktoś jeszcze wyrobi się ze swoim PIT i nowymi danymi. :)
Jak my wyrobimy się z nowym apelem - ulotką.


***
Oj, dzieje się. Za dużo jak dla mnie.
Od jutra akcja - przedszkole.
Aż mi się nie chce oddychać na samą myśl.

No ale jakie mamy wyjście, próbujemy.