poniedziałek, 25 lutego 2013

Dary, dary... nie losu :)

Bardzo serdecznie dziękujemy dwóm tajemniczym osobom, które dokonały wpłat na nasze fundacyjne konto.

W obecnej sytuacji te pieniądze to dla nas jak woda. Bardzo potrzebne.
A konto już mieliśmy czyściutkie.

Tym bardziej, że nasza fundacja większość rzeczy potrzebnych małemu nie refunduje, musimy się więc nieźle nagimnastykować i tak przemyśleć każdy zakup, by na wszystko starczyło, zakładając, że wpłat nie będzie, ale i przewidując, że jakieś wpadną.

Dziękujemy bardzo bardzo! :*
Te pieniążki zapewnią Daniowi suplementy  na cały miesiąc. 

***

A wszystkich chętnych zapraszamy na naszą zakładkę "jak pomóc Daniowi", lub na naszą stronę w fundacji:

klik

Pozdrawiamy!


piątek, 8 lutego 2013

Konsultacja u rehabilitanta

Na początek dziękujemy Cioci Agnieszce Pszonak za prezent w postaci taśmy rehabilitacyjnej TheraBand. Zdziwiliśmy się, powiem szczerze. :)
Buziaczek Ciocia! :*
Cały dzień wczoraj z nią szaleliśmy. Młodemu najbardziej podoba się naciąganie jej na ile starczy metrażu w pokoju i puszczanie w moim kierunku. Na szczęście nie strzela jak gumka recepturka, więc jeszcze żyję i mam oczy. :D

Poza tym kolejne dzięki dla Cioci Magdy Majewskiej (i wujka Tomka) za zapewnienie Daniowi lutowych zajęć w Yamasze. :*
Aż żal, że jest ich tylko dwa, bo w woj. śląskim wypadają akurat ferie. Ale na to wpływu nie mamy, niestety.
Buziaki Dla Was! :*

***

A poza tym:

Buchnęła nam mowa.
Wczorajsze zdanie Daniela do ojca: "tata nie jóp, głowa naś będzie bolała".

Pięknie rozróżnia już: małe - duże, chude - grube, ciemno - jasno.
Odmienia zdania. Mówię do niego: "musisz uważać, bo tu jest ślisko i upadniesz, głowę rozwalisz", a on mi odpowiada: "śliśko jeśt, upadnę, roźwalę gowę".
Jeszcze nie tak dawno mówił o sobie tak jak ja mówiłam o nim, czyli "upadnieś..." 

Nieźle też już cwaniaczy, o czym piszę na "Jajku mądrzejszym od Kury".
Wczorajsze hasło do rehabilitantki "nie mam siły" zbiło mnie z nóg. :D

***

Co do rehabilitacji.
Wizyty co miesiąc albo raz na trzy tygodnie, jak tam nam wypadnie. Poza tym ćwiczymy w domu.
Na razie mamy piłkę z uchwytem oraz taśmę rehabilitacyjną.
Coś tam jeszcze dumamy.

A w temacie napięcia...
Raczej - na 99% - nie mamy obniżonego napięcia mięśniowego.
Była taka koncepcja, ale... pani rehabilitant swierdziła, że gdyby Daniel miał obniżone napięcie mięśniowego to nie od teraz, a zawsze, a wtedy nie czworakowałby! Zabiłby się w takiej pozycji, albo chodził na nosie. A on przecież nie raczkował, tylko od razu biegał na stopach i rękach.
I to parę ładnych miesięcy.

Dlaczego wtedy rozwalał głowę?
Pewnie dlatego, że nogi są szybsze, a ta pozycja nie jest szczególna do biegu. Ręce nigdy nie nadążą za nogami, bo nie taka jest ich funkcja u naszego gatunku.

Dlaczego dziś rozwala?
Tu są opcje dwie.
1. Przetrwałe odruchy.
2. Problemy SI.

Osobiście obie (ja i pani rehabilitant) skłaniamy się ku tej drugiej opcji.
Wcześniej jakoś o tym nie myślałam, ale...
- młody ma bardzo silne i sprawne nogi;
- dużo skacze, ciągle chodzi i biega, krzesła gryzą go w dupę;
- w 8mcu wspinał się na kanapy;
- od 10go włazi na parapety, oparcia kanap;
- od 12go sprawnie chodzi;
- w okolicy 1,5 roku życia nabył nadwrażliwość dotykową...
I tu chyba jest problem. Ręce poszły w odstawkę. Piasek - nie, mokre - nie, jedzenie do ręki - nie, zabawy i ćwiczenia na rękach - nie. Jak się opierał o coś rękoma, to kazał je czyścić.
Nie dziwne więc w tym kontekście, że nie ćwiczył tych rąk.

One nie są jakoś w tyle, po prostu są sporo za nogami. A te znowu nad wiek.
Pani rehabilitant parę zadań młodemu dała i mocno zaskoczona była, tym co potrafi, jak skacze, jak przeskakuje, jak reaguje na zmianę pozycji, jak opada, jak przygotowuje ciało do skoku w różnych konfiguracjach itd.
Powiedziała do mnie, że dzieci 3letnie tak nie skaczą. A on przecież nie ma nawet 3 lat jeszcze.

Może być więc tak, że on po prostu wszystko robi za szybko, za szybko zeskakuje, wchodzi gdzieś, za szybko biega. Siłą rzeczy upada mocno i ręce nie nadążają.
Przy próbach przewrotu i opadania na ręce wszystko wyszło dobrze. Wyciąga je, prostuje, amortyzuje rękoma. Gdy leży brzuchem na wałku i ten wałek jest przesuwany do przodu, potrafi wyciągnąć ręce, wie jak podtrzymać ciało, mało tego, nawet zrobi rękoma hops do przodu, jeśli się ten wałek nagle raz jeszcze do przodu przesunie i ręce zaczynają wędrować pod ciało. Bez problemu i sprawnie je wyciąga, przestawiając szybko w przód, dla amortyzacji.

Tak więc odruch prawidłowy jest.
Nasze zadanie - popracować nad rękoma, żeby były bliżej nóg, jeśli chodzi o sprawność. Wtedy może będzie mniej tych wypadków.

Na odruchach przetrwałych się nie znam.
1 marca mamy jeszcze jedną wizytę i pod tym kątem wtedy popatrzymy. Jak coś się urodzi w temacie, to napiszę.

***

Cholera, czemu Capoeira  nie jest dla trzylatków. Byłaby jak znalazł teraz. :)