środa, 26 czerwca 2013

SI i matki zaćmienie

Coś mnie przymuliło. Nie wiem o czym myślałam, ale na pewno nie o tym, co istotne.

Otóż. Albowiem. Ponieważ.
Syn idzie do przedszkola. To jasne, nie od dziś.
Idzie na 8mą i wraca o 13ej. W teorii. W praktyce idzie po śniadaniu (na początek chyba tak to zrobimy), a wraca przed obiadem. Czyli na 2-3h.
Jak zechce jeść i przestanie buczeć (wiadomo, że jak buczy pierwszą godzinę to nie zje śniadania) to przed śniadaniem pójdzie, a po obiedzie wyjdzie.

Tak więc odpada nam proponowana godzina SI - 12ta.
Nie wiem jak ja to myślałam, że to się da zrobić przed drzemką.
Toć wiadomo, że się nie da jak o 12ej mają przedszkolaki obiad!
o_O

No więc zostaje nam godzina obecna czyli 15ta.
Wracając do domu o 13ej na drzemkę za chiny ludowe nidyrydy dotrzeć na 15tą na SI.
Choćby skały srały, a mury pękały nie da się i już. :/

Tym bardziej, że młody po zajęciach adaptacyjnych odsypia...
To jest po prostu jakiś mega wysiłek dla niego, bo idzie tam na 9:30, wraca o 11ej, zjada obiad i pada...
Śpi 3, a nawet i 4 godziny!
Zawsze w środy (dzień naszej adaptacji w chwili obecnej) śpi tak długo.

Podobnie ma w czwartki po WWR.
Trauma? :)

Jest więc więcej niż pewne, że od IX nie damy rady na tę 15tą dotrzeć na SI w Goar.
Musimy szukać gdzie indziej.
Dalej. :(
Odpłatnie. :(

Pan dr raczył był stwierdzić, że jak chcemy mieć SI u nich, to MUSIMY się do nich dostosować, czyli zrobić wszystko by młodego tak przestawić, by dopasował się do wyznaczonych godzin.
Bosko.
Facet prowadzi gros dzieci autystycznych i takie rzeczyt opowiada. Ręce opadają. 


***

Rozważam też hipoterapię.
Mamy takie coś w Gliwicach, w Czechowicach dokładnie.
Przynajmniej tak twierdzą, że prowadzą.
Muszę popytać.
Może to jest jakaś alternatywa??

Chodził ktoś z Was z dzieckiem?
W jakim wieku?
Jakie są Wasze opinie i spostrzeżenia?

***

Poza tym jesteśmy po chorobie.
Rozwijało się długo. Rozwinęło się w ból gardła (tzn. młody tak meldował) - pani dr raczyła spojrzeć i ocenić, że wirusowe.
Nie zajrzała do ucha, a ja nie pomyślałam, by ją pogonić.
Efekt - tydzień później gorączka 40st. o 6ej rano!
Zbijałam do 15ej, w końcu udało się zejść do 38,6 - sukces! po 5 dawkach leku p/gorączkowego.
Dotarłam do poradni D. Zbadano i orzeczono, że ucho.
Zapewne od gardła.
Nie wiadomo czy lęgło się parę dni, czy przez cały tydzień.

Niejedzenie. Mędzenie. Antybiotyk.
Na szczęście działa. Efekt już po 2giej dawce.
Od wczoraj dziecko ożywa.
Nawet - pierwszy raz w życiu - upomniało się o jedzenie.
Siedziało w wannie po spacerze i dało cynk słowami: "mama daj mi cioś do jedzienia".
Zawał. :D

Prędzej bym się spodziewała trzęsienia ziemi, kokluszu i najazdu atamańskiego pułku kozackiego. :D

Tyle u nas na dziś.
Pozdrawiam

1 komentarz:

  1. Sylwia, naprawdę tekst doktorka cię zdziwił? Mnie - nie. Przecież wiesz, że najlepsza... bla, bla, bla... terapia autystów to behawiorka, więc - dopasowanie na siłę :/

    Co do hipo - jestem na wielkie TAK. Mój najbardziej zaburzony (w mojej prywatnej opinii - Asperger, aczkolwiek chyba na nikogo kompetentnego w trakcie diagnozy nie trafił) dzieciak szkony chodził wiele lat, z 5-6 na pewno, raz w tygodniu. Bardzo wyciszające, uspokajające tak... wewnętrznie jakoś, bo u niego nie o agresję żadną chodziło, bardzo przyjemne i lubiane.

    OdpowiedzUsuń