piątek, 22 czerwca 2012

Hanna Olechnowicz - lektura obowiązkowa

Na razie nie będę nic pisać, na razie polecę.

To już mam, prawie zjadłam na stojąco.
Generalnie nie mam czasu czytać, dziecko mi nie pozwala. A wieczorem padam na dziób, kładę go i jest 21:30 albo i 22ga. Ogarniam chatę i padam. W tym tygodniu olałam wszystko, brałam prysznic i siu do sypialni, lampka, ołówek i do dzieła... Lekturę kończyłam z musu, gdy młody zaczynał wierzgać i światło mu przeszkadzało. /Znowu ma taką fazę, ostatnio w dwie godziny po zaśnięciu, że się kręci, popłakuje, śpi nerwowo./
Genialna pozycja!


A to właśnie dostałam. /Dzięki Aga!/
Już nie mogę się doczekać, przebieram kopytami, żeby wrócić do domu i zacząć czytać... :)
Spis treści wygląda obiecująco.


A tu sobie można poczytać o tej pani:   Hanna Olechnowicz 

Notabene... Ja nie wiem jak można książki pisać w wieku 92 lat? Ja już mam mózg jak gąbka i mocno zaawansowaną sklerozę. W tym wieku (jeśli jakimś cudem dożyję) będę siku robiła w wielkiego pampersa, a jedzenie będzie mi podawane przez rurkę, bo na pewno zapomnę do czego mam usta... 
Z szoku wyjść nie mogę. Jestem pełna podziwu.



środa, 13 czerwca 2012

Wczesne wspomaganie

Czasem się czegoś szuka, szuka i figę znajduje, a potem przypadkiem można się o to coś zabić. :)

Grzebiąc w książce telefonicznej (taki stary wynalazek, książka z numerami telefonów, papierowa - dodam) szukałam przedszkoli integracyjnych w moim mieście. Chciałam podzwonić, popytać, co, jak, jakie warunki, czy  może wcześniej by się można dostać itd.

I tak sobie zadzwoniłam do Przedszkola Miejskiego nr 40 z Oddziałem Integracyjnym w Gliwicach przy ul. Sienkiewicza 9 i bum! Oni mają wczesne wspomaganie! I to wcale nie dla dzieci przedszkolnych, czyli od 3 lat. Nie wiem czy nas przyjmą, mam przyjść z opinią o potrzebie WW do pani dyrektor i ona sprawdzi jakie tam są zalecenia i co ona może, ale jest cień szansy. Może dość spory nawet, bo Daniel w końcu kontaktowy jest dosyć, niewycofany i coś tam nawet już werbalizuje. Huha! Ale się cieszę! :)
Gdyby się udało, mielibyśmy tam zajęcia od IX 2012. Kilka godzin na tydzień. 

Oby tylko nie zapeszać. Puk puk w niemalowaną klawiaturę. :)

Notabene to przedszkole ma Grupę Montessori. To wiedziałam już, ale niestety  nie dla takich maluchów, więc nie zajmowałam się tym. Teraz tylko dopytałam czy za rok, albo dwa... Ale nie, grupa jest zamknięta, dzieci w niej dorastają i przebywają, aż pójdą do szkoły. Czyli za dwa lata będzie nowa zakładana. Wątpię czy da się do niej dziecko przepisać, zwłaszcza takie, które rok było na oddziale integracyjnym. :(

Poszłam za ciosem. Kolejne Przedszkole Miejskie nr 21 z Oddziałami Integracyjnymi przy Górnych Wałów 19. Okazuje się, że dzieci tam ogrom, w tej chwili 30, od września 33. I wszystkie oddziały tam są już integracyjne, bo taka była potrzeba.
Wczesnego Wspomagania dla dzieci przed ukończeniem 3r.ż. nie realizują z braku możliwości, czyli miejsc.
Do przedszkola owszem, ale od IX 2013, dokumenty można przynieść już przed naborem, czyli zaraz na początku roku, w tym celu trzeba mieć orzeczenie o niepełnosprawności oraz orzeczenie o potrzebie kształcenia integracyjnego lub specjalnego.

Zdaniem pani dyrektor wcześniej WW powinna mi zapewnić PPP. Ciekawostka. :)

No i trzecia placówka - Przedszkole Miejskie nr 31 z Oddziałami Integracyjnymi w Gliwicach, przy ul. Mickiewicza 65. Do tej pory ta opcja była mi najbliższa, tak odległością jak i klimatem, miejscem położenia, otoczeniem. Ale po rozmowie z panią dyr. mam problem. Heh...
Oddziały tam są 3, ale w każdym tylko 5 dzieci z orzeczeniem. Kosmos jakiś. Zgłoszenia osobiste, w okolicy III 2013. Z ww. papierami. Wczesne Wspomaganie mają tylko dla swoich dzieci, zakres różny, o tym decyduje ich komisja, ale czas na to WW to jakiś kolejny kosmos - do 2h tygodniowo max! o_O

I tyle mądrości.

Czyli dalej nic nie wiem. Nie zostaje mi nic innego jak iść z opinią na Sienkiewicza i czekać...



wtorek, 12 czerwca 2012

Program S-R...

Przepraszam wszystkich zainteresowanych, ale od czasu spotkania z panem z Son-Rise zdążyłam sto razy zmienić zdanie na temat ich działań, więc... wpisu nie będzie.


Jak można pomóc - nasza strona w Fundacji


Z góry dziękuję wszystkim, którzy zechcą nam pomóc i przekazać na leczenie Dania 1% swojego podatku za rok 2012 i kolejne, oraz tym, którzy będą tak dobrzy i dokonają darowizny.

Korzystając z okazji chciałabym dodać, że wpłacane kwoty nie muszą być duże. Takie zbieranie działa na zasadzie: ziarnko do ziarnka. Dlatego dziękujemy za każdą wpłatę, za każdą symboliczną złotówkę.
Suma tych złotówek będzie dla nas nieocenioną pomocą!  :*

Posiadamy subkonto w Fundacji ZDĄŻYĆ Z POMOCĄ.
Tu linka do naszej stronki:




Aby dokonać wpłaty, korzystamy z nw. danych:


Fundacja Dzieciom "Zdążyć z Pomocą"



Bank BPH S.A.
15 1060 0076 0000 3310 0018 2615 

Tytułem:
jak w linku wyżej

 







środa, 6 czerwca 2012

PPP

Czeski film, jak Babcię kocham. Nikt nic nie wie.

Odwiedziłam dziś Poradnię Psychologiczno - Pedagogiczną. Poradnia twierdzi, że wydaje opinię o potrzebie wczesnego wspomagania rozwoju, ale jej nie realizuje. o_O Zaproponowano mi się zwrócić z tą opinią do GOARu.
Hę? Przecież GOAR mnie wysłał do nich właśnie? O_o

Nic nie rozumiem.
Zadzwoniłam po informacje do Urzędu Miasta, który się tym zajmuje i za to płaci. I co wiem? Jeszcze mniej niż przed telefonem. Jedna pani powiedziała, że wczesne wspomaganie jest ustawowo od 3 roku życia i że coś miało być robione dla mniejszych dzieci, ale ona nie wie co i gdzie. Przełączyła mnie, gdzie inna pani raczyła mnie wysłać po wczesne wspomaganie do PPP na Warszawską właśnie! Gdy jej powiedziałam co dziś tam usłyszałam, zaprzeczyła temu. Tam jest i już. Powtarzam kobiecie, że byłam tam dziś, że zaproponowano nam tam neurologopedę, psychologa, czyli to samo co GOAR, ale nie wczesne wspomaganie.
I tu padłam, bo pani stwierdziła, że to jest właśnie wczesne wspomaganie. o_O Czyli oba ośrodki robią wczesne wspomaganie i nie wiedzą o tym?!. :E

Spytałam panią dlaczego więc PPP i GOAR nie dostają pieniędzy na wczesne wspomaganie z UM, skoro to jest to właśnie? Pani nie odpowiedziała.
Stwierdziła, że mam napisać pismo do Urzędu z pytaniem, gdzie mam się udać po wczesne wspomaganie i dostanę odp. na piśmie. :)
Urocze. :)



__________________

Z innej bajki...

W PPP mamy psychologa, miłą panią z działu przedszkolnego, mgr Monikę Łuczak. Pani będzie widywać Daniela, po czym wyda opinię o potrzebie wczesnego wspomagania. Potem może wydać też opinię dla potrzeb przedszkola integracyjnego. Ale do tego jest ho ho czasu, bo przed 2,5 rokiem życia nie ma opcji. A Daniel we wrześniu będzie miał 2 lata i 4mce.
Czyli w styczniu przyszłego roku trzeba otrzymać papier, wziąć go w łapę i do Urzędu Miasta. Liczy się kolejność rzekomo.

Druga rzecz to neurologopeda. Pani Łuczak zaproponowała ichniego neurologopedę, bo jest na etacie i w przeciwieństwie do naszej pani z GOAR przyjmować nas może nawet co tydzień, a nie raz na dwa miesiące.

I trzecia rzecz, najważniejsza.
PPP ma zajęcia dla dzieci z problemami logopedycznymi. Jedne grupowe, dla dzieci z zaburzeniami rozwoju mowy. Dla małych dzieci właśnie. A drugie zajęcia to tzw. logorytmika.
Oba pomysły mi się podobają, ale trzeba na nie poczekać do września, bo to placówka oświatowa i działają w systemie szkolnym.
Na pewno z czegoś tam skorzystamy.


poniedziałek, 4 czerwca 2012

Po trzech wizytach na SI

Pierwsze efekty trzech zajęć są takie, że:

- Daniel mówi "tak". Dokładnie brzmi to KA, ale jak  brzmi to nie jest ważne. Słowo jest, znaczenie jest znane. Nie żeby używał specjalnie jakoś, ale po wielu monologach typu: "co mam z tym zrobić? włożyć tutaj? tak? Daniel, chcesz się pohuśtać? tak?"  i tak przez kilka godzin w sumie, jest efekt i w sobotę padło pierwsze '"tak".

- Daniel dokończy zadanie, przyniesie brakujący przedmiot i wykona inne polecenia, których już wykonywać nie chce, bo w swoim mniemaniu zakończył zajmowanie się nimi, jeśli dokonane zostanie pewne zagranie. A jest to dokładnie zachęcenie dziecka do innej zabawy. Przykład: terapeuta zaczyna się zajmować czymś nowym i fajnym, Daniel podchodzi, terapeuta przypomina, że nie zakończył poprzedniej zabawy i nie przyniósł ostatniego klocka. (Nie przyniósł świadomie, dał mnie zamiast terapeucie i doskonale wie o co chodzi.) Odsunięty delikatnie od nowej zabawy, wie co ma zrobić i jest to dla niego wystarczająca motywacja. O ile cała sytuacja przebiega w spokojnej atmosferze.

- Daniel wykonuje kolejne czynności, mimo tego, że już nie ma ochoty, odpowiednio zachęcony. Ostatnio miał wyjąć tylko pięć skarbów z pudełka pełnego grochu i innych śmieci. Parę razy przerywał, ale w końcu wyjął ich 10. Przy okazji wyszło, że dziecko jest ewidentnie praworęczne. Mimo przypominania ("a druga rączka nie poszukała jeszcze, poszukaj drugą rączką") o użyciu ręki lewej, wraca do prawej ręki. Owszem, szuka lewą, ale po wyjęciu przedmiotu, kolejne szukanie już znowu odbywa się łapką prawą.

- Dziecko wreszcie pokazało pierwszy swój strach. Nie dało się zawinąć w materac i zrobić naleśnika. Przechodziło przez tunel zrobiony z materaca, ale na początku tunel musiał być luźny. Potem przeszedł w ciaśniejszym, ale naleśnika nie było tak czy siak. Od razu się zrywał i odsuwał. /Ja to już wiem, bo w domu też próbowałam go zawinąć w koc czy ręcznik. Zgadza się na to pod warunkiem, że zwijam go na stojąco i omijam głowę. Przy czym musi mieć możliwość natychmiastowego odsupłania się. Jeśli będzie ciasno albo więcej warstw i nie da się wyjść z naleśnika w ciągu paru sekund, jest bunt, krzyk, płacz, histeria./

- Pokazały się pierwsze fanaberie pt. NIE. Jednak co praktyka, to praktyka. Każda z nich była szybko wyłączona.

- Dało się wyjść z sali bez zamykania drzwi. Co prawda potrzebna była uwaga, że drzwi nie zamykamy, że teraz będą otwarte, ale wyszedł nie wracając się i nie krzycząc, że chce zamknąć. Nie przeszkadzały mu też otwarte. /Gorzej z wyjściowymi, tam już jakby się przestawił na poprzedniego siebie - zamknąć chciał i koniec./

- Daliśmy radę 50 min. nie zajmować się naszym bytowaniem syjamskim. Przez tyle czasu Daniel zajmował się zabawą z terapeutą i chociaż próbował mnie w to włączyć i przychodził ciągnąć za rękę, to jednak odpuszczał i wracał do pana Grzegorza, a ja zostawałam na krześle.

- W dniu wczorajszym moje dziecko zainteresowało się innym dzieckiem i przystanęło na spacerze przy wózku, żeby popatrzeć z bliska na 10 miesięczną dziewczynkę w wózku.

- Przy powrocie do domu wczoraj zostaliśmy zaczepieni przez pewną parę z dwójką dzieci, która widuje nas czasem na dworze. Daniel stanął twarzą w twarz  z dziewczynką, której do tej pory unikał. Tym razem okazało się, że mała jest bardziej nieśmiała od niego. Zastrzelił nas wszystkich, bo wyciągnął do niej rękę na "cześć". Niestety ona schowała się za mamę i z integracji wyszła wilka figa z makiem. :(

- Na terapii w sobotę nastąpiło pierwsze wskazanie ruchem ręki. Daniel normalnie wyciąga rękę w miejsce gdzie coś tam jest, gdy czegoś chce, albo chce gdzieś być zaniesiony. Nie wskazuje konkretu, nie wykonuje ruchów pokazujących czynność, o którą mu chodzi. Tym razem pokazał, że terapeuta ma zakręcić piłkę w czymś na kształt trójkątnej ruletki. Wykonał obrotowy ruch dłonią. o_O 

Tak na marginesie znowu zdziwiłam się ile to on rozumie.
Daniel siada różnie, w siadzie prostym, na łydkach, z pupą między piętami. Nie poprawiam go, bo jest różnorodność, poza tym on siedzi parę minut i znowu go nie ma, więc nie widzę potrzeby. Ale terapeuta uznał, że jest. Daniel usiadł w siadzie na nogach i padło hasło "ale popraw nóżki" poparte wyciągniętym palcem i wskazaniem na nogi dziecka. Zdążyło mi przejść przez głowę "bez sensu, przecież on nie wie co to znaczy, nie dość, że nie zna słowa "popraw" to jeszcze nie wie jak się właściwie siada. Nic więcej nie zdążyłam pomyśleć, bo mózg mi się wyłączył. Moje dziecko poprawiło obie nogi wyciągając je do przodu w siadzie prostym. o-O Jak, skąd, jakim cudem? o_O
Spytałam potem babcię, też nie poprawia Daniela i uczy go siadać w tej pozycji. Nie rozumiem! Co nie zmienia faktu, że cieszę się jak dziki osioł. :D


I tyle tymczasem...