piątek, 26 października 2012

Zmysł propriocepcji

Gosia temat wrzuciła, dumam, dumam i faktycznie... Coś tu chyba jest na rzeczy.

Zacytuję z www.zabawydladzieci.com.pl

"Integracja sensoryczna, to współpraca zmysłów, na bazie której nasz odbiór otaczającego świata jest prawidłowy i pełny. Podstawą są tu trzy zmysły zwane bazalnymi: zmysł dotyku, zmysł propriocepcji i zmysł równowagi. Propriocepcja to zespół wrażeń i odczuć, jakich dostarcza nam nasze ciało. Odczucia te dają nam informacje o tym, co dzieje się z nami, bez konieczności przyglądania się temu co robimy. Ze zmysłu tego korzystamy często nieświadomie, a potrzebujemy go do realizacji takich aktywności życiowych jak mówienie, chodzenie i wielu innych. Idąc przed siebie nie patrzymy pod nogi, mówiąc nie widzimy ruchów naszego języka, ubierając się nie przyglądamy się dokładnie naszym ruchom, zapinając zamek błyskawiczny w tylnej kieszeni spodni, nie wyginamy się, by widzieć, co robimy, myjąc włosy robimy to dokładnie mimo, że głowę mamy schyloną a twarz zasłoniętą.. Zmysł propriocepcji cały czas informuje nas o tym, co dzieje się z naszym ciałem. Stojąc w kolejce do kasy, nie musimy uważać na to, by utrzymywać się na stopach i stać prosto. Pełne i czytelne odczucia dochodzące z ciała dają nam poczucie bezpieczeństwa i niejednokrotnie ratują z opresji. To dzięki nim udaje nam się nie spaść z wyszczerbionych schodów, przejść po zapadającym się chodniku i utrzymać się na wąskim szczeblu drabiny. Zmysł propriocepcji wraz ze zmysłem równowagi i dotyku daje nam pełne odczucia związane z pozycją ciała, jego położeniem w przestrzeni oraz kontaktem z przedmiotami i ludźmi."

 I o zaburzeniach trochę:

"Odczucia proprioceptywne mogą być zaburzone. Dzieje się tak wówczas, gdy dwa pozostałe zmysły nie działają prawidłowo, a także wtedy, gdy występuje nadmierne lub obniżone napięcie mięśni. Obniżone napięcie mięśni obserwuje się u dzieci z wrodzonymi uszkodzeniami CUN, u dzieci urodzonych przedwcześnie, a także u dzieci urodzonych przez cesarskie cięcie. Niemowlęta z obniżonym napięciem mięśni, mają trudności z osiąganiem kolejnych faz rozwoju ruchowego: unoszeniem głowy, przetaczaniem się, sięganiem po przedmioty, siadaniem, czworakowaniem, utrzymywaniem pozycji stojącej i samodzielnym chodzeniem. Małe deficyty w napięciu mięśniowym nie dają znać o sobie tak wcześnie. O niewielkim odstępstwie od normy, w zakresie napięcia mięśniowego, mogą świadczyć specyficzne zachowania i trudności dziecka ujawniane w późnym niemowlęctwie, w wieku przedszkolnym lub szkolnym. Nieznaczna wiotkość mięśni powoduje, że informacje dochodzące z ciała są słabsze i mniej czytelne. Można powiedzieć, że dziecko gorzej czuje samego siebie. Jak sobie z tym radzi? Spontanicznie i bezwiednie robi wszystko, by wzmocnić odczucia związane z pozycją i ruchem ciała: zamiast siadać rzuca się na podłogę, zamiast stać skacze, zamiast chodzić biega, zamiast rysować dziurawi kartki itp. Potrzeba intensyfikacji odczuć z ciała istnieje także wtedy, gdy trzeba zrezygnować z ruchu. Co się wówczas dzieje? W takich wypadkach, dzieci z obniżonym napięciem mięśni dążą do zamkniętych i stabilizujących pozycji ciała: siadają na krzesłach z nogami pod brodą lub po turecku, zaplatają stopy o nogi krzeseł, podkładają dłonie pod kolana lub uda, przyjmują pozycje, które innym wydają się dziwaczne i niewygodne, wprawiają ciało w ruch kiwając się na krześle itp. Obniżone napięcie mięśniowe występuje także w ramionach, dłoniach i palcach. Stąd wynikają różne problemy związane z przykładaniem zbyt dużej siły do małych ruchów. Rysowanie kończy się często łamaniem kredek, zabawki rozpadają się w rękach, a zapinanie guzików i sznurowanie butów nie udaje się dzieciom inteligentniejszym od innych. Podwyższone napięcie mięśniowe. wzmożenie napięcia mięśniowego, to wynik samoczynnej reakcji na zbyt niskie napięcie mięśni. Dzieci, u których obserwuje się nadmiernie wyprostowane i sztywne tułowie i kończyny, próbują w ten sposób poradzić sobie z deficytami w napięciu mięśni. Nadmierne napinanie poszczególnych części ciała, podobnie jak ruch, prowadzi do lepszego odczuwania jego położenia i pozycji. W ostatecznym efekcie utrudnia jednak ruchy celowe, stąd konieczność eliminowania go i stymulacji poprawiającej odczucia z ciała w nieszkodliwy sposób." 

Obniżonego napięcia mięśniowego Daniel nie ma stwierdzonego. Dwa badania neurologiczne mówią, że jest ok. Zaczął od czworakowania, szybko unosił głowę, siadał od 8 miesiąca, potem bardzo ładnie trzymał pion, stawał, chodził od 12go miesiąca. Nie ma problemów z równowagą.

Ale zachowania wyżej opisane są już dość typowe dla Daniela. Często robi mocne siady na podłogę. Dużo skacze. Często ni stąd ni zowąd podskoczy sobie w miejscu - może bym nawet tego nie zauważyła, gdyby nie to, że przychodzi do mnie, wkręca się we mnie plecami, wchodzi między moje uda, gdy siedzę, a potem nagle robi wyskok, waląc mnie głową w brodę - język mam już tak pocięty własnymi zębami, że szkoda słów.
Mocno trzyma długopis, kredkę, pędzelek w zasadzie bardziej ryje kartkę niż maluje.
Siada dziwnie, najpierw wchodzi na krzesło nogami, a potem się zsuwa. Nie potrafi zamoczyć pędzla czy palca w farbie delikatnie, pakuje sprzęt do samego dna pojemnika jakby musiał poczuć opór.
Gdy siedzi na kolanach moich, wkręca się w mnie jak tylko może. Gdy oglądamy bajkę przylega do mnie tak, jakby zależało mu na styku jak największą częścią ciała, od nóg zaplecionych gdzieś o moje, po głowę wciśniętą pod moją brodę.
Ostatnio zasypia leżąc na mnie. Jego nogi leżą między moimi, a ja udami mam go ściskać, ręce są po bokach mojego ciała, ale nigdy luzem, muszą być wciśnięte pod poduszkę, albo pod moje ramiona, głowa leży na moim dekolcie opierając się o brodę.
Od paru miesięcy dużo śpi na brzuchu, podkurczając nogi na żabkę i wciskając ręce pod tułów.
Zwykle nie odkłada zabawek, a nimi rzuca. Z takim dociskiem, jakby chciał, by jak najmocniej rąbnęły w ziemię.
Nie usiedzi w miejscu. Jeśli jest głodny (jakimś cudem) to przychodzi na kolana, a jak tylko nasyci pierwszy głód, znowu zaczyna chodzić. Podróż autem dłuższa niż kwadrans to dla niego męka. (Ostatnia 5ciogodzinna była traumą, młody odreagowuje do dziś...) Tak samo jakieś zajęcia wymagające pozostania w miejscu. Jeśli ich nie skończy, przerywa i rusza na poszukiwanie innych, byle dłużej nie być w tej samej pozycji, w tym samym miejscu. Nawet huśtawki zmienia po kilka razy, nie huśta się jak inne dzieci, długo na jednej.
Gdzie tylko może próbuje włączyć bieg, skoki, nawet przy schodzeniu ze schodów.
Nie ma wyczucia, gdy np. bawi się w podawanie kropli do mojego nosa (leczę się, więc zna tę czynność doskonale), robi to z taką siłą, że zawsze zrobi mi krzywdę. Gdy go przewijam albo ubieram rajty, skarpety, macha nogami, zawsze z dużą siłą, kopiąc mnie tym samym gdzie trafi, czasem dość mocno, zupełnie nie zdając sobie sprawy z tego co robi.
Wędruje w nocy, często lądując na podłodze. Pozbyłam się łóżka, śpimy na materacu, a tuż obok leży gruba, duża poducha, na której Daniel zwykle kończy nockę.
Nie usiedzi nawet w wannie, nadal korzystamy z maty, bo dziecko często albo chodzi po tej wannie, albo w niej skacze.

Nie wiem jaki to rodzaj zaburzeń, czy coś z napięciem mięśniowym jednak, czy też nie. Czy może tylko jak w każdym innym elemencie układanki pod nazwą ASD, jakiś tam fragment problemu go dotknął, Ale na pewno coś tu jest na rzeczy... Czemu mi to wcześniej nie przyszło do głowy?

I jednak głupia jestem, stwierdzam. W zasadzie gros jego zachowań dziwnych od pewnego czasu traktuję jak autoterapię i widzę, że to się sprawdza, ale zupełnie nie pomyślałam o tym rzucaniu... Już sama jestem zmęczona swoim ględzeniem w tym temacie i krzykiem, gdy po raz setny widzę jakąś dziurę w panelu...
A rozwiązanie zagadki może być takie proste...

I jeszcze sobie uświadomiłam, że to wszystko (to dociskanie, spanie na mnie, wędrowanie w nocy) wróciło w tym samym momencie, w którym zaczęły się cuda ze:
- smarowaniem balsamem i myciem - łaskocze
- ubieraniem - dzikie chichoty i ucieczki, bo łaskocze
- przewijaniem - jak wyżej
W chwili obecnej zwykłe oporządzenie dziecka to zawsze jest wściekły chichot i walka, bo go kila, bo on nie chce. I albo ja muszę się poddać i trwa to wieki. Albo muszę na siłę (bo np. czas wyjść) i jest ryk.
Przez dwa lata i 4 mce nie było problemu z ubraniem dziecka, nic go nigdy nie łaskotało, a teraz on się otrząsa, gdy poleję mu wodą plecy...

Jest związek? Zbyt delikatne są te czynności?
Jak myślicie?


9 komentarzy:

  1. Właśnie pierwsze, co mi do głowy wpadło - za delikatnie. Jak krem to mocniej, konkretnie masując. Ubieranie też z masowaniem i może nawet coś szorstkiego? Polewanie wodą równocześnie z drapaniem szorstką gąbką? I o takich dupsach myślę:

    http://bismed.pl/pl,product,258047,elastyczna,mata,jez,korekcyjno,masujca,30cm,x,90,cm.html

    przypadkowa fotka, są tańsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie chciał używać gąbki. Spróbuję, może mu się odmieniło...

      Usuń
  2. U nas było wzmożone napięcie mięśniowe, ale co specjalista to napięcie widział w innej części ciała. Przy każdej czynności wykorzystywała maksimum siły. Pierwsze próby rysowania kredkami kończyły się niemal dziurawieniem kartki na wylot. Również domagała się mocnych fizycznych bodźców.
    A nie macie tak że na placu zabaw trzeba zaliczyć wszystkie huśtawki, nawet aby tylko na niej usiąść?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niekoniecznie wszystkie, ale na pewno kilka. Jak są dwie, to wtedy wszystkie. Oba koniki. Karuzelę. I inne dupsy. Komplet.

      Usuń
    2. U nas nie ma konika jest - królik. On zawsze jest zaliczany po huśtawce łańcuchowej. Na końcu jest huśtawka równoważna. Musi być taka a nie inna kolejność. U nas problemem w czasie podróży było czerwone światło. Jak otoczenie na szybą się zmieniało, było OK ale nieruchomy obraz za szybą samochodu to płacz.

      Usuń
    3. Nie, kolejności u nas nie ma. Jeszcze.

      U nas problemem jest czas podróży. W zasadzie tylko czas. Wszystko inne da się zmienić.

      Usuń
  3. Ale to akurat mnie nie dziwi, z tego, co widzę, to jakieś 80% dzieci tak robi, moje też :D Bo a cholera wie, może ten konik obok, chociaż identycznie wygląda, jakiś inny jest? :d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)
      My też macamy w sklepach kolejne owoce/warzywa i wybieramy, chociaż większość niczym się nie różni, nie? :D

      Usuń
  4. Mamy niestety nieśmiałe potwierdzenie pani psycholog Bogacz.
    Za parę dni idziemy do neurologa, muszę sobie spisać zmiany. I zawalczyć o SI dla Dania pod kątem tego co wyżej, w Goarze. Będzie trudno. :(

    OdpowiedzUsuń