środa, 25 lipca 2012

Coś dla siebie

Cholera, czemu to jest takie trudne. :(

Wieki nie robiłam nic dla siebie, nic bez syna. Wczoraj to zmieniłam. Wyszłam na kawę. Dla odmiany z facetem już odpieluchowanym. ;) Miło było.

Wróciłam do domu, dziecko szczęśliwe, widać że miało dobry dzień. Humor dopisywał, zostałam ładnie przywitana, ale bez histerii, bez wskakiwania na ręce i nawet dostałam buziaka. :)
Bez wydziwiania poszedł ze mną do sypialni, sam się uwalił i wziął flachę. Zamknęłam drzwi, położyłam się obok niego i zasypialiśmy... Trochę się tulił, ale zaraz na powrót padł na poduchę i zasnął.

Noc też była super. (A ostatnio mamy kiepsko w tym temacie. :( Przedwczoraj to już masakra była, godzina płaczu.) Jedna mała pobudka na papu i chrap chrap z powrotem. Rano wstał z humorem, z uśmiechem, nie chciał się nosić, dał mi wyjść do kibelka, ubrać się itp.

Ale wyraźnie mu mnie brakowało wczoraj, bo gdy chciałam wyjść... zaczęło się. :( Na ręce i "mama nie". Gdy w końcu drzwi otworzyłam wyszedł boso za mną i na ręce. :(
"Bawiliśmy się tak do 7:10... W końcu musiałam wyjść, bo już byłam spóźniona.
Jeszcze w windzie słyszałam płacz... :(

I zrób tu człowieku coś dla siebie. I nie miej wyrzutów sumienia. :((((((((


11 komentarzy:

  1. SŁońce, trudno nie mieć, ale spróbuj nie mieć. Wiesz przecież, że jak nie zrobisz czegoś dla siebie to ocipiejesz w końcu, i co wtedy z małym? I wiesz też, że nawet jak jesteś z nim cały dzień to też może być akcja "mama nie idź".
    Stawiam, że Gadzina wyrośnie z tego, że jeszcze troszkę, troszeczkę i będzie lepiej. ALe nie biczuj się za te ułamkowe chwile dla swojej psychiki, proszę cię :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano próbuję nie mieć. I próbuję się nie biczować.

      Czasem czuję się jak więzień w klatce, a to nie służy naszym relacjom, sama się na tym łapię.

      Usuń
  2. Oj przytulam Cię mocno. Miałam tak samo,pisałam o tym:(Jak Roksi jeszcze mówiła,krzyk "Mamaaa!" słyszałam jeszcze na ulicy:((( Niestety do tej pory mam wyrzuty sumienia:(
    A najgorsze jest to,że teraz moja mama boi się z małą zostawać.Boi się,że zacznie jej płakać i nie będzie wiedziała co z nią zrobić:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście moja się nie boi i fajnie organizuje mu czas. Zresztą im jest lepiej razem, bo on babci tak nie terroryzuje, jej wolno i kawę pić i krzyżówkę rozwiązać i nawet coś ugotować. Mnie nie.

      Usuń
  3. Dzieci w tym wieku nie maja jeszcze pojecia czasu, dla nich jest tu i teraz. I jak wychodzisz, to dla dziecka po prostu znikasz. A dla dziecka z deficytem moze być to w natezeniu. Mimo wszystko Ty nie robisz nic zlego, najmniej bolesne wyjscie, to szybkie wyjscie. Mowisz, że wychodzisz do pracy, że wrocisz, dajesz buziaka i wychodzisz (jak dlugo Daniel placze po Twoim wyjsciu?). I w ktoryms momencie robi się z tego schemat. Najtrudniejsze jest dlugie wychodzenie, napiecie się nabudowuje i maluch potrzebuje wiecej czasu, żeby się wyciszyc. Kiedy Ty się spinasz, on to czuje, dzieci nadwrazliwe wyczuwaja emecje i się nakrecaja. Wiec Ty spokojnie, kochasz synka, idziesz zarabiac kase, jest bezpieczny z babcia. Dzieci tak maja, że mamy chca absorbowac swoja osoba zupelnie, wszystkie. I sa awantury o kapiele, o gazete i o obiad. Trzeba malenkimi kroczkami, niezauwazalnymi dla dziecka, żeby się nie przestraszylo tak jak serce podpowiada. Ty nie trenujesz przeciez dziecka, Ty chcesz miec z nim relacje i na tym ja bym się skupila na wyciszaniu wszelkimi sposobami i budowaniu relacji. I szukaniu tego co lubi synek i kiedy on się zajmie, wtedy Ty bedziesz mogla się zajac swoimi zabawkami. Kiedy ja się kapie syn siedzi na reczniku na podlodze lazienki, kiedy gotuje on siedzi w krzeselku w kuchni i przelewa wode (czyt. wylewa). Kiedys nie moglam wlaczyc komputera, bo byla dzika histeria. Teraz jest wyciszony, ale to byl proces. Szukaj rozwiazan dla Was i nie rob nic wbrew sobie, bo ktos tak powiedzial, to Twoje dziecko, Ty je znasz kochasz i Ty o nie dbasz. Mozesz zawsze powiedziec "nie zgadzam się" a potem zmienic zdanie. Ludzie, ktorzy maja stabilne dzieci, nie maja pojecia co to znaczy dziecko wrazliwe, nadpobudliwe a na dodatek z deficytem albo jakims przyjemnym zespolem, wydaje im się, że kazde dziecko mozna wytrenowac, moze i mozna, ale jakim kosztem??? Wiec ludzmi bym się nie przejmowala, na spokojnie, jak Wam przepadna zajecia też nie, bo najwazniejsza jest relacja i budowanie jej w kazdej przestrzeni. Maluch mocno się teraz rozwija, wiec jego wszystkie izmy się natezaja, ma skok rozwojowy i jego nadwrazliwosc go rozwala, moze ta nadwrazliwosc wyciszac, przyniesc piasek do domu, albo sol moze. I niech ja rozsypuje po domu, kasze? A jakby mu miksowac jedzenie? Bo tonie brak laknienia, tylko nadwrazliwosc buziaka nie daje mu jesc i jest silniejsza niż glod. To moze mu zupy miksowac? Na zimno? Owoce powoli wrzucac do kaszy po mini kawaleczku? Brokuly? Moze miec problem z aparatem mowy bo nie gryzie i dlatego nie mowi (tyle ile powinien wg normy), to wszystko jest polaczone. Wiec jak się uda Wam powyciszac, to pewnie dziub zacznie jesc. Spokojnie, to nie cos nie do wyprowadzenia, wczesnie zaczelas, pozdrawiam cieplo

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale ja nie mogę się zająć swoimi zabawkami. Nawet, gdy on się zajmie. Ja nie. Od razu rzuca to co robi i ciągnie mnie za sobą.

    Nie mogę mu dać piasku ani soli, bo nie mogę sprzątać, on mi już nawet tego nie daje zrobić. Kiedyś była faza fasoli, a potem drobnego grochu. Ale to jest zabawa na pięć minut. Jego nie interesuje przesypywanie. W piaskownicy też się tak nie bawi. Chce łopatkę, ale dwa razy dziabnie i koniec. A ostatnio sypie piaskiem w górę, bo przyczaił to u innego dziecka. :/
    Babki robię ja. On je najwyżej niszczy.

    Papek już nie je i nie chce. Próbowałam wrócić do ciapatych konsystencji - nie ruszy. Zupy miksowane nawet w butli chciałam podać. Jeden mini łyk i wypluł wszystko. Owoce w kaszy nie wchodzą w grę, kasza musi być jaka jest, gdy wyczuje coś nowego, nie pije. Nawet konsystencja musi się zgadzać, dwa ziarnka kaszy więcej i nie wypije. Ma swoje wizje picia i jedzenia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozumiem, zafiksował się na jedzeniu i daje mu to poczucie bezpieczeństwa. A czy niejedzenie łączy się z ogólnym napięciem? Kiedy mniej śpi i jest bardziej nerwowy jest bardziej zablokowany na jedzenie? Ciekawe co generuje napięcie, jaki zespół czynników? Czy Daniel jest bardziej zły czy bardziej wystraszony? Nie pracowałam z dziećmi że spektrum. " zwyczajne " dzieci też fiksują. Ale nie tak maksymalnie, nie na smierc i zycie, nie za cene autoagresji i gdzie on sprawdza a gdzie zwyczajnie nie ogarnia. Bo tam gdzie nie ogarnia trzeba mu pomoc i maksymalnie wspierac, tam gdzie sprawdza mozna się nie zgodzic. Nie powinien się czuc osoba decyzyjna, bo to nasila strach i brak poczucia bezpieczenstwa. W Twojej stanowczosci jest jego poczucie bezpieczenstwa. Że jesteś duża i wiesz co robisz. Ale nie mam na mysli rzadzenia i zarzadzania dzieckiem tylko Twoja stanowczosc i stabilnosc. A malucha trzeba wyciszac wszelkimi mozliwymi sposobami, ale to pewnie wiesz. I najgorszy ze sposobow wychodzenia z domu, to ucieczka "mama byla i nagle zniknela- gdzie jest mama?" Moze nagraj mu się i kiedy Cie nie ma, babcia mu wlaczy glos mamy. A dzieci bija bo nie radza sobie z emocjami i napieciem i tym pacnieciem wyladowuja się, co nie znaczy, że nalezy im na to pozwolic, trzeba pokazac inne sposoby wyladowania, skakanie po lozku, rzucanie pilkami z calej sily, waleniem rekami w poduszki, wszystko to co jest bezpieczne i nikogo nie rani moim zdaniem jest dozwolone. Żeby opadlo napiecie i nie narastala frustracja. Ja bym popracowala nad ta nadwrazliwoscia, bo przez nia moze lezec mala motoryka, moze czesanie rak szczotkami takimi szorstkimi, jak przyjdzie babcia to moze wtedy ta gruboziarnista sol? I moze wspolne posilki, ale bez zachecania do jedzenia zupelnie, ale też bez zachwytu kiedy je, że jedzenie jest normalne (jak to było dotychczas? Zachecalas go wszelkimi sposobami do jedzenia i zachwycalas się gdy cos zje?) Mozna zaryzykowac, bo gorzej już chyba nie bedzie. I niech robi z jedzeniem co chce i jak chce i jak zje normalny komunikat"zjadles, dobre, chcesz jeszcze?" Chyba, że to przerobione macie. Pozdrawiam, mam nadzieje, że moje zastanawianie się nie jest od czapy, chcialabym pomoc i szukam w sobie, co ja bym zrobila.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja nie wiem co generuje niejedzenie.

    Nie wiem też kiedy nie ogarnia a kiedy próbuje.

    Ucieczka była najlepszym sposobem do niedawna. Bo wtedy on pytał o mnie, babcia pokazywała, że wyszłam, mówiła że poszłam do pracy i był spokój.

    Cyrk robi przy pożegnaniu.

    Nie nagrywam mu się, bo to jest jeszcze gorsze. Gdy znajdzie moje zdjęcie albo usłyszy mój głos w tel. to robi podkówkę i zaczyna wpadać w fazę buczenia. Odcinamy takie sytuacje grubą krechą, jak mnie nie ma, to mnie nie ma. Inaczej ranek powtarza się po kilka razy w ciągu dnia.

    Daniela nie obchodzą inne metody wyładowania się. Gdy on chce mnie pacnąć to chce mnie pacnąć. I niczym nie da się tego zastąpić.
    Tak jest zresztą ze wszystkim.

    U nas mała motoryka nie leży.

    Wspólne posiłki... Jak? On chodzi przy jedzeniu. A jak nie chce jeść to i mnie odciąga. Najlepiej do drugiego pokoju. :/

    Z jedzeniem to on nic nie robi, bo go nie dotyka. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mogę być za glupia dla Twojego synka i nie mam mozliwosci obserwacji. Strzelam w ciemno. Z mala motoryka sobie tak wydedukowalam, bo wylewa picie, bo jedzenie spada z widelca, bo dziwnie trzyma kredke. Jeżeli chodzi o wyladowanie, to jak chcę pacnac, to pacnie i już, myslalam o innych momentach, żeby nie negowac, że rzuca, że boksuje itp., i podsuwac inne sposoby, ale nie wiem na ile się. Ja wiem, że to trudne i wykanczajace i wszystko puszcza. Pracuje na codzien z dziecmi, znam mozliwosci dziecka. I dzieci zanim trafiaja na terapie przechodza przez moje rece. Jakbys chciala wiecej porozmawiac, to mozemy mailowo. Ale nic na sle, moje patrzenie ciutke się rozni od pani Agnieszki z Dzikich, w wielu miejscach jest spojne. Mialam przyjemnosc osobiscie rozmawiac z p. Agnieszka i porownac nasze postrzeganie rodzicielstwa bliskosci. Pozdrawiam Cie mocno, jestes dzielna i madra mama.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. All-fredko...

      Wylewa, bo nie ćwiczy, bo nie pije z kubka. Jedzenie spada z widelca, bo on ten widelec miał w ręce trzy razy w życiu. Malować nie lubi, więc i kredka nie tak trzymana...

      Za to dać mu śrubokręt, to całą chałupę rozkręci. Umie użyć temperówki. Zakręcić, odkręcić każdy pojemnik. Obsłużyć każdy tel, także dotykowy. Włożyć klucz w zamek i przekręcić. Zapina mi pasek w spodniach. I wiele innych. :)

      Tak, próbuję ignorować że rzuca. Tylko czasem mnie k...ca bierze, jak kolejna rzecz ląduje kantem na podłodze, w efekcie czego kolejne dziury rosną na panelach, jak grzyby po deszczu.

      Moje spojrzenie też się nieco różni od Agnieszki. Trudne były nasze początki. :) Ale w końcu się dogadałyśmy. Co nie zmienia faktu, że mamy parę innych wizji. :D

      Chętnie się dowiem, gdzie są Wasze różnice. Jeśli można to na maila.
      Pozdrawiam

      Usuń