czwartek, 12 kwietnia 2012

Mowa i postępy

Nie wiem czy działa homeopatia. Wykształcenie medyczne nie bardzo pozwala mi w to wierzyć. Nie wiem też co innego działa. Może po prostu czas?

W każdym razie coś działa, bo Mały kombinuje z mową. Że mówi, to by było trochę nad wyraz, powiedzmy że próbuje. :)

W ostatnim czasie pojawiło nam się kilka hasełek.
Przede wszystkim ujawniło się słowo Mama i Tata. Jako słowo tzn. człon dwusylabowy. Świadomość tego co mówi też jest, bo gdy spytam gdzie jest mama, leci do szafki RTV, wspina się na nią i sięga paluszkiem do mojego zdjęcia na ścianie.
Przedwczoraj w ogóle niezłe zaskoczenie mnie spotkało, bo dziecko usiadło mi na kolanach, wyciągnęło paluszek, pokazało na mnie i powiedziało Mama, po czym wskazało na siebie i powiedziało... Dzidzia.
Oczy mi wyszły, że wyglądałam jak atomówka z CN. :D
Nie uczyłam go tego, nigdy nie powiedziałam na niego dzidzia, pojęcia nie mam skąd to wziął. 

Dzidzia to nasze kolejne słówko, ujawnione w zeszły czwartek. Zaczęło się od pokazania takiej małej szmacianej główki, jako elementu szmacianego klocka z zawartością w okienku. Uparł się na to coś pokazywać i babcia wymyśliła, że ta maskotka z frędzlami na głowie to dzidzia. No i powtórzył. Bardzo ładnie i czysto. :) Potem przez parę dni pokazywał wszystkie dzieci na wszystkich obrazkach, w książce, gazecie, gdzie znalazł i mówił, że to dzidzia. Na koniec nazwał tak siebie.

W weekend zrozumiałam o co chodzi z kolejnym zwrotem, tym razem mniej zrozumiałym. Otóż dziecko wypowiada słówko APM. Tydzień tego słuchałam i nie rozumiałam o co chodzi. W końcu mnie olśniło. Apm oznacza "kto tam". :) Teraz już jest jasne, bo Daniel rozwinął kwestię i puka w coś tam, w drzwi, ścianę itp., po czym mówi Apm. :)

Następne słówko, z soboty to Bapa. Znaczy lampa. :) Daniuś zepsuł swoją i miesiąc był bez, w sobotę odwiedził go Tata z lampką i dziecko na nowo odkryło zabawkę. :) Pokazywał na nią kilka razy, aż w końcu wyartykułował to właśnie słowo.

W niedzielę urodziło nam się Guka, gumka myszka, taka do gumowania. Tak go zafascynowała (odkrycie po buszowaniu w szafce z dokumentami), że koniecznie chciał, bym ją nazywała non stop. W końcu wymyślił swoją wersję. :)

Aaaaa i jeszcze mamy słowo z piątku /jakoś nam tam od tygodnia co dzień coś nowego wyskakuje/. Wersja przedziwna, pozbawiona spółgłosek i mocno zmiękczona. Danielowa opcja słowa "misiu", która brzmi mniej więcej jak Iju, czasem pojawia się na początku "M" i jest Miju. :D Brzmi uroczo, zwłaszcza, że Daniel mówi jak taka panienka z okienka, bardzo delikatnie wymawia, tak cicho i miękko. :)

Jeszcze wyskoczyła nam raz Tatata, przy okazji nazywania wszystkiego co kładłam na kanapki, ale uciekła. Więcej nie chciał powtórzyć, nie wiem czemu. To sałata oczywiście. :)

No i najważniejsze - opanowało nas NIE. Nie jest wszystko i wszędzie. Nawet w nocy przez sen.


Z innych rzeczy, to:

- krowa nie robi już Uuu, robi Muuu
- baran robi w końcu Beee
- pojawiła się kaczka, która robi Ka ka ka
- i kukułka robiąca Ku ku 
- lew też coś robi, ale nie umiem tego napisać, to taki rodzaj ryku jest :)
- i słoń, gdy jest zły też robi coś ciekawego, podnosi trąbę do góry i robi coś czego też nie potrafię przedstawić w formie literkowej :)


Pies i kot nadal robią Auu, sowa Uhu, konik Ehehe.

Więcej grzechów nie pamiętam.

1 komentarz:

  1. No to ja ci powiem, że jak tak dalej pójdzie, to twoje dziecko zostawi moje dziecko w tyle daleko :D Pięknie wam się ta mowa potoczyła, pięknie! Cieszę się OGROMNIE!

    OdpowiedzUsuń